środa, 16 grudnia 2015

Świątecznie

Kolejna propozycja na świąteczne życzenia. 

Z okazji świąt przyjmij życzenia
Samych szczęśliwych dni
Niechaj spełniają się marzenia
Urzeczywistnią piękne sny.

Byś miała siłę czoła stawiać
Losu pułapkom wszystkim
Nie bój się pytać, szukać, badać
Czuj miłość swoich bliskich.

W święta niech będzie w Twoim domu
Ciepła, rodzinna atmosfera
Dobroci nie żałuj nikomu
Zmiany zacznij od teraz.

wtorek, 15 grudnia 2015

Życzenia tradycyjne

Dzisiaj życzenia bardziej tradycyjne i oficjalne.

Niech nastrój świąteczny nie tylko w święta
Gości w rodzinie i naszych domach
Wzajemna życzliwość teraz rozpoczęta 
Niech trwa spokojnie niczym nie zmącona. 

Wam Droga Rodzino! Drodzy Przyjaciele!
Życzymy w te Święta mnóstwo łaski Bożej
Niechaj duch zdrowy mieszka w Waszym ciele
A w troskach Opatrzność Boża dopomoże.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Czas świąteczny

Zainspirowane unoszącą się dookoła świąteczną atmosferą oraz przemyśleniami na temat Świąt ubiegłorocznych.

Czas to radosny, wyczekiwany
Święta w końcu nadeszły.
Wszyscy życzenia sobie składamy
By rok ten był lepszy niż zeszły.

Aby spełniły się marzenia
Oraz ziściły wszelkie plany
Niech wszystko się na lepsze zmienia
Z nadzieją na to czekamy.

I mamy tyle postanowień
By iść właściwą drogą
I najważniejsze, by było zdrowie
I bliscy którzy pomogą.

I że za rok w tym samych gronie
Wierzymy, że się spotkamy
I znów chwycimy się za dłonie
Lepsi, choć nadal ci sami.

Świąteczne życzenia

Dzisiaj króciutkie świąteczne życzenia, które nadają się zarówno na kartki pocztowe jak i jako dodatek do świątecznego podarunku.

Dom pachnie piernikiem i błyszczy choinka
Kolęd melodie cicho nucą wszyscy.
Świat już pokryła śnieżna pierzynka
Przy stole czas zasiąść wśród bliskich.

Zapomnieć o kłótniach, różnicach, urazach
Ciesząc się sobą nawzajem.
Ten dzień raz w roku tylko się zdarza.
Gdy blakną wszystkie żale.

Lecz by tak trwało to przez rok cały
Rodzinne ciepło i dobroć
By Was codzienne sprawy nie zmieniały
Tego życzymy po stokroć!


sobota, 7 listopada 2015

Próżnia

Kolejny tekst zainspirowany jesienną atmosferą :) Tak dla udowodnienia, że nie tylko sentymentalne i lukrowane mogą natchnąć mnie myśli:)


Dzisiaj w końcu pozwoliłam,
by padły na mnie promienie światła.
Były oślepiające. 
Chciałam się cofnąć, schować, murem osłonić.
Jednak nie ma powrotu.
Paraliżuje mnie strach przed tym, co może się wydarzyć
Nie sama rzeczywistość.
Pokonać wewnętrzne lęki.
Wrócić z tarczą, zwycięsko.
Ale czy kolana zniosą kolejny upadek?
Łatwiej zgodzić się na przeciętność
Nie podejmować ryzyka. 
W tym kokonie jest tak wygodnie.
Co z tego, że ciemno?
Czy tylko światło może wyznaczać to co dobre?
Te myśli bolą 
Trwam zawieszona pomiędzy.
Lękając się zrobić krok naprzód.
Panicznie bojąc się powrotu.
Kiedy właściwie kończy się życie?

sobota, 24 października 2015

Pęknięcia


Czy kiedykolwiek słyszałeś dźwięk pękanego serca?
Niepojęte, że coś co jest tak ciche
Może być zarazem tak ogłuszające.
Rejestrujesz tę chwilę i wiesz, że już nigdy nie będzie tak samo.
Wszystko płynie dalej,
świat się nie zatrzymał.
Ale Ty wiesz, że stąpasz po zgliszczach.
Łzy zmieniły kolor
W innej sytuacji na pewno doceniłbyś tę barwę.
Nie krzyczysz, choć ból rozrywa.
Nie walczysz, choć tchu brakuje.
Nie pytasz, choć nic nie rozumiesz.
Nie ruszasz się, choć pragniesz uciec.
Jedynie istniejesz, choć chciałbyś zamienić się w niebyt.
Słyszysz swój oddech, łopotanie powiek, krążenie krwi.
Nie umarłeś, jednak żyć przestałeś.
Ale rankiem, rankiem znowu wstaniesz...
Dzieci są jeszcze przecież za małe, by same zrobiły sobie kakao.


piątek, 8 sierpnia 2014

Królewna Zuzia

Dla małej Zuzi, z najlepszymi życzeniami urodzinowymi:)

Wyszła raz Zuzia rankiem na łąkę
W sukience w kwiaty, śmiesznym kucyku.
Łapiąc promyki słońca przez słomkę,
Chowała je w swym koszyku.

Znalazła w końcu miejsce spokojne,
Gdzie chwilkę chciała odpocząć.
Usiadła wiec pod drzewkiem dostojnie
W strumyku stópki mocząc.

Wtem słyszy cienki, piskliwy głosik
Jakby ktoś jeszcze był na łące,
Więc główkę w górę wysoko podnosi
I prosi o pomoc słońce.

Ono swe piękne, jasne promienie
Kieruje w stronę zakątka,
Gdzie na kamyku, jak na  wielkiej scenie
Króluje słodka Biedronka.

Przybrana cudnie w kropki odświętne,
Daje koncert wspaniały.
Pod sceną owadów tłumy przejęte
Słuchają, a śpiew kruszy skały.

Na scenie występ z Biedronką dają
Żuk, chrabąszcz i konik polny.
Na instrumentach z liści grają
Utwór bardzo spokojny.

Przy fortepianie zasiadł konik
Do twarzy mu we fraku.
Żuk przysiadł sobie na cajón-ik
Wybija rytm do taktu.

Chrabąszcz - gitara nastrojona,
Nuty się niosą daleko.
Zuzia spogląda lekko zdziwiona
I mruga złotą powieką.

Nagle wokoło cisza zapadła
I wszyscy patrzą na Zuzię.
Biedronka jakby nieco zbladła,
A Zuzia otwiera już buzię.

„Dlaczego koncert został przerwany?
Tak miło było Was słuchać!”
Owady patrzą z niedowierzaniem
Panuje cisza głucha.

I mogłoby tak trwać to godzinę,
Gdyby nie mała Biedronka.
Która choć ma  odważną minę,
Boi się nawet pająka.

„Jak Ty nas słyszysz mała panienko
Wszak ludzie tego nie mogą.
Zła czarownica nadała tym dźwiękom
Klątwę ciemnobrązową.”

A zdjąć ją może mała królewna
O wyjątkowej mocy.
Do której muzyka nasza zwiewna
Serca wystrzeli jak z procy.

Tak też się stało, królewna Zuzanna
Odczarowała świat zaklęty.
Muzyka gra teraz nieustanna
I słychać instrumenty.

A nasza wielka gwiazda Biedronka
Stała się Zuzi przyjaciółką
I razem łapią promienie słonka
Radośnie tańcząc w kółko.

Morał z tej bajki jedynie taki,
By wsłuchać się w głos przyrody.
Bo również kwiaty, drzewa, ptaki
Ciekawe mają przygody.

sobota, 17 maja 2014

Nać pietruszki

Zainspirowane obserwacją dnia codziennego. Każdego dnia możemy cieszyć się promieniami słońca, śpiewem ptaków, pięknem przyrody. Jednak nie powinniśmy się oszukiwać, że to jedyne rzeczy potrzebne nam do życia. 

Twarz tej kobiety, wyraz jej oczu
Siateczka zmarszczek-zapis jej życia.
Pod powiekami zburzony spokój
A zegar tyka, wciąż tyka.

Miliony wspomnień, sztormy przetrwane
Choć była również radości iskra.
Lecz wokół morze łez wylane...
Gdzie ta spokojna przystań?

Samotność i walka o dzień kolejny,
Bo instynkt tak podpowiada.
Każdy przechodzi obojętny,
Bo praca, bo podróż, bo pada.

Kwiaty, warzywa, nać pietruszki,
By w nędzy nie kraść, nie żebrać.
Gdy kupisz widzisz uśmiech staruszki
Trzy złote, a rzecz bezcenna.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Pod jaworem

Na skraju lasu, tuż pod jaworem,
Podobno nieraz widziano tych dwoje.
On coś jej szeptał w skupieniu do ucha,
Ona słów jego ciągle mogła słuchać.

Że chciałby wciąż kwiaty w jej włosy wplatać,
Obiecywał dziećmi tętnić będzie chata.
Na rękach przez każdy przeniesie ją strumień.
Tak szeptał jak to chłopak szeptać tylko umie.

I tak całą wiosnę słuchała ślubowań.
Latem on zapewniał - przysięgi dochowa.
Jesienią chciał ciepłem ogrzewać jej nogi.
Lecz zimą pod jawor śnieg zasypał drogi.

Więc pisał, ze tęskni, słał listy z daleka.
Zapewniał stale, zapewniał że czeka.
Lecz gdy na wiosnę koń ruszył z kopyta,
Nikt pod jaworem chłopca nie przywitał...

Jak to być mogło? Nie wierzył tej scenie.
Serce mu pękło, przesiąkło kamieniem.
Pod chatę dziewczyny więc pędzi rumaka,
Lecz ona innego chce teraz chłopaka.

Czemuś brał serio zaloty młodzieńcze?
Poza rumakiem Ty nie masz nic więcej.
A on- chata i łąki, stajnie, tuzin koni...
Ty jedynie honor, a mnie nic tu po nim!

Więc konia zawrócił, w siną dal odjechał,
Nigdy już nie napisał, że kocha, że czeka.
Wiedział że najgorsza spotkała ją kara,
Będzie musiała przyjąć, to czego tak chciała.

Tak lata mijały, zmarniała dziewczyna,
Pod ciężarem pracy kolana ugina.
Przy koniach i w chacie, tak rano, jak w nocy
I znikąd choć trochę serca, czy pomocy.

Nikt stóp jej nie grzeje, nie daruje kwiatów,
Na jej cześć nie pisze pięknych poematów.
I tylko las czasem szumi smutnym głosem,
Gdy pod jaworem płacze nad swym losem.


czwartek, 10 kwietnia 2014

Dziewczę

Z innej bajki ciąg dalszy. Aby dziad i zjawa mieli towarzystwo.

Siedzi dziewczę nad strumykiem,
Podziwia odbicie słońca.
Kręgi zatacza patykiem,
Trawę stopą swoją trąca.

I beztrosko, i radośnie
Wdycha powiew tej świeżości.
Oblicze zwraca ku wiośnie,
Chłonie uroki młodości.

Wiatr wtem szepnie jej do ucha,
Chwaląc powab, chwaląc grację.
Strumyk sprzyja, ona słucha,
Natura zawsze ma rację.

Trawy szumią o tym także,
Wielbiąc dziewczęcą urodę.
Najpiękniejsza jest, a jakże!
Powoli traci swobodę...

Blaskiem swym kwiaty przyćmiewa,
Księżyc też ma mniej uroku.
Szumią zasępione drzewa,
Pieśń smutniejszą rok po roku.

Siedzi dama przed lusterkiem
I nadyma kształtne usta.
Okryta modnym sweterkiem
A we wnętrzu lalka pusta.

Pyta las i strumyk wody,
Cóż z dziewczęcia pozostało?
Czemu znaczenie urody,
Jej zalety pogrzebało?

Jakim prawem to być mogło?
Kto dopuścił tu do tego?
Co ową dziewczynę zwiodło?
Nikt nie zrobił jej nic złego.

I tak radzą, tak biadolą,
Nad okrutną psotą losu.
Tylko szumią dąb z topolą,
Lecz nikt im nie daje głosu.

A nim znów nastanie lato
Nowe dziewczę nad strumieniem.
Odda się podszeptom łatwo,
Psując się przez otoczenie.