poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Pod jaworem

Na skraju lasu, tuż pod jaworem,
Podobno nieraz widziano tych dwoje.
On coś jej szeptał w skupieniu do ucha,
Ona słów jego ciągle mogła słuchać.

Że chciałby wciąż kwiaty w jej włosy wplatać,
Obiecywał dziećmi tętnić będzie chata.
Na rękach przez każdy przeniesie ją strumień.
Tak szeptał jak to chłopak szeptać tylko umie.

I tak całą wiosnę słuchała ślubowań.
Latem on zapewniał - przysięgi dochowa.
Jesienią chciał ciepłem ogrzewać jej nogi.
Lecz zimą pod jawor śnieg zasypał drogi.

Więc pisał, ze tęskni, słał listy z daleka.
Zapewniał stale, zapewniał że czeka.
Lecz gdy na wiosnę koń ruszył z kopyta,
Nikt pod jaworem chłopca nie przywitał...

Jak to być mogło? Nie wierzył tej scenie.
Serce mu pękło, przesiąkło kamieniem.
Pod chatę dziewczyny więc pędzi rumaka,
Lecz ona innego chce teraz chłopaka.

Czemuś brał serio zaloty młodzieńcze?
Poza rumakiem Ty nie masz nic więcej.
A on- chata i łąki, stajnie, tuzin koni...
Ty jedynie honor, a mnie nic tu po nim!

Więc konia zawrócił, w siną dal odjechał,
Nigdy już nie napisał, że kocha, że czeka.
Wiedział że najgorsza spotkała ją kara,
Będzie musiała przyjąć, to czego tak chciała.

Tak lata mijały, zmarniała dziewczyna,
Pod ciężarem pracy kolana ugina.
Przy koniach i w chacie, tak rano, jak w nocy
I znikąd choć trochę serca, czy pomocy.

Nikt stóp jej nie grzeje, nie daruje kwiatów,
Na jej cześć nie pisze pięknych poematów.
I tylko las czasem szumi smutnym głosem,
Gdy pod jaworem płacze nad swym losem.


czwartek, 10 kwietnia 2014

Dziewczę

Z innej bajki ciąg dalszy. Aby dziad i zjawa mieli towarzystwo.

Siedzi dziewczę nad strumykiem,
Podziwia odbicie słońca.
Kręgi zatacza patykiem,
Trawę stopą swoją trąca.

I beztrosko, i radośnie
Wdycha powiew tej świeżości.
Oblicze zwraca ku wiośnie,
Chłonie uroki młodości.

Wiatr wtem szepnie jej do ucha,
Chwaląc powab, chwaląc grację.
Strumyk sprzyja, ona słucha,
Natura zawsze ma rację.

Trawy szumią o tym także,
Wielbiąc dziewczęcą urodę.
Najpiękniejsza jest, a jakże!
Powoli traci swobodę...

Blaskiem swym kwiaty przyćmiewa,
Księżyc też ma mniej uroku.
Szumią zasępione drzewa,
Pieśń smutniejszą rok po roku.

Siedzi dama przed lusterkiem
I nadyma kształtne usta.
Okryta modnym sweterkiem
A we wnętrzu lalka pusta.

Pyta las i strumyk wody,
Cóż z dziewczęcia pozostało?
Czemu znaczenie urody,
Jej zalety pogrzebało?

Jakim prawem to być mogło?
Kto dopuścił tu do tego?
Co ową dziewczynę zwiodło?
Nikt nie zrobił jej nic złego.

I tak radzą, tak biadolą,
Nad okrutną psotą losu.
Tylko szumią dąb z topolą,
Lecz nikt im nie daje głosu.

A nim znów nastanie lato
Nowe dziewczę nad strumieniem.
Odda się podszeptom łatwo,
Psując się przez otoczenie. 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Chłop i zjawa

A tym razem coś z zupełnie innej bajki...

Usiadł raz chłopina stary,
Na ganku swego domostwa.
Przed oczami jakieś mary,
Za drzewami dziwna postać.

Czy kobieta to, czy zjawa?
Mruga ciągle i trze oczy.
To znika, to się pojawia.
I w jego kierunku kroczy.

Wielki przestrach go ogarnął
I już krzyk wydobył z siebie. 

W myślach wizję widzi czarną,
Jak go zjawa w ziemi grzebie.

Już do Boga wznosi modły.
Pacierz klepie bez ustanku.
W życiu czasem bywał podły...
Zjawa coraz bliżej ganku.

Zimne poty go oblały.
Myśli-to ostatnie tchnienie.
We łzach teraz leży cały,
Już nadchodzi potępienie.

I przeprasza, grozi, błaga,
Żałuje swych nikczemności.
Zjawa nic nie odpowiada,
Zrywa się, zaczyna pościg.

Chłop ucieka, gdzieś do lasu,
Chowa się między drzewami.
Postać bez krzyków, hałasu,
Z odrazą podąża za nim.

Już nim targa, już powala,
Już wysysa życia soki.
Chłopina już się nie stara,
Już usłyszał śmierci kroki.

Nagle co to? Wielki spokój...
Zjawa znika, jak ożyła.
I nie ma nikogo wokół,
Tylko krew mu dudni w żyłach.

Chłop tu już postradał zmysły,
Teraz leży ogłupiały.
Czy zjawę wiedzieli wszyscy?
Czy go duchy opętały?

Patrzy, nic mu nie zrobiła.
Widać tylko jego drżenie.
Nie rozumie on że była
To nie zjawa, lecz sumienie.

sobota, 5 kwietnia 2014

Stare pocztówki

Jedną z moich innych pasji są pocztówki, zarówno te z najpiękniejszych miejsc w Polsce, jak i te z dalekich zakątków świata. Ogromnym sentymentem darzę również stare, przedwojenne kartki. To one zawierają w sobie fascynujące historie, a uwiecznione na nich osoby i wydarzenia w ten oto sposób stały się ponadczasowe. 

W starych pocztówkach gdzieś zaklęte
Ludzkie historie i dramaty.
Ich życie wypełnione pięknem
I zapominane dawno daty.

Ich dłoń to kiedyś przed stu laty,
Pisała z serca pozdrowienia.
Całując pocztówkowe karty
W świat wysyłali swe marzenia.

W portretach i rodzinnych zdjęciach
Dzisiaj ukryta tajemnica.
Co ludzie wtedy mieli w sercach?
Co przekazują ich oblicza?

Jakie emocje w ułamku chwili
Chcieli uwiecznić na fotografii?
Wierzymy że, żyli w idylli,
Lecz pewnie stwierdzić nikt nie potrafi.

I tych skreślonych kilka słów
O ich miłości, tęsknocie, bólu...
Przed nimi tylko czapki z głów.

Składamy hołd na miarę królów. 

Nie przypuszczano, że po latach,
Ktoś wspomni ich z wielkim wzruszeniem.
Na zapisanych przez siebie kartach
Zarysowali swe istnienie.
 



czwartek, 3 kwietnia 2014

Przepis na życie

Uniwersalny przepis na życie nie istnieje, natomiast większość z nas posiada zasady, reguły określone zachowania, którymi kieruje się przy podejmowaniu ważnych decyzji. Niezależnie od tego, jakim sposobem chcemy podróżować przez życie: czy pędzić autostradą, czy kluczyć bocznymi ścieżkami, czy też wytyczać nowe szlaki, róbmy to tak, aby czerpać z tego satysfakcję. Życia powtórzyć się nie da.

Te najwspanialsze historie zawsze pisze samo życie 
I o tych, którzy upadli i o będących na szczycie. 
To, co los dla nas planuje, jeszcze nieraz nas zaskoczy 
Pozwoli nam płynąć z prądem, albo sypnie piaskiem w oczy.

Czy można się przygotować na okrutny chichot losu?
Jak pozbawić swoje życie, tego sztucznego patosu?
Nie poznałam jeszcze metod ani na szczęście przepisu,
Więc upadam, błądzę, szukam, czasem tracę lekkość bytu.

Niekiedy się rzucę w przepaść, aby później pożałować
Czasu cofnąć nie potrafię, lecz mogę zacząć od nowa.
W swoim życiu tylko ja będę grała pierwsze skrzypce,
Ponoszę odpowiedzialność nawet za błędne decyzje.

Bo drugiej szansy nie będzie, żadna z chwil się nie powtórzy,
Jednak pragnę być spełniona, kiedyś, na końcu podróży.
Wiem, że świata nie podbiję, nie uratuję ludzkości
Nie dla mnie ten popularny ostatnio życiowy pościg.

Swą drogą idę spokojnie, bez fanfar, bez tłumu wokół,
Czasem kawałek podbiegnę, innym razem zwolnię kroku.
Tym sposobem w księdze życia zapisuję puste strony
I dzięki pięknym wspomnieniom z sentymentem wracam do nich.